Junglist Olo Junglist Olo
9447
BLOG

POSŁA SZCZERBY HISTORIA PRAWDZIWIE PRAWDZIWA

Junglist Olo Junglist Olo PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 4


 Człowiek, polityk, wojownik. W takiej właśnie kolejności. Wszechstronny i utalentowany. Jeden z tych, o których mówi się: „zdolny do wszystkiego”. Niewiele więcej wiadomo na jego temat. Poseł bardzo ceni swoją prywatność, a szkoda.

 Michał Szczerba nie doczekał się, do tej pory, należytej biografii, trudno bowiem opisać charakter osoby tak nietuzinkowej. Dlatego ja skupię się tylko na faktach.




 Większość polityków kompletnie się do polityki nie nadaje, decyduje przypadek. Nie należy do nich Michał Szczerba – polityk, do którego słowo „przypadek” absolutnie nie pasuje.

 Ojciec, Kazimierz - dwukrotny medalista olimpijski – zaszczepił w chłopcu miłość do boksu i przekonanie, że „nie liczą się piąchy, liczy się głowa”. Michaś osiągnął mistrzostwo i w jednym, i w drugim, dzięki czemu w niedługim czasie stał się liderem opinii na swoim osiedlu. Dyskusje i spory rozwiązywał szybko i zawsze przez knock-down.


 Wspaniały rok osiemdziesiąty dziewiąty. Wielka Historia tocząca się na naszych oczach. Zmiany dokonujące się niemal każdego dnia. Solidarność, Wolność, Lech Wałęsa.

 Michał Szczerba często powtarzał, jak wielki wpływ wywarł na niego upadek komunizmu. Jako młody chłopak, dał się porwać fali przemian, która przelała się przez kraj. Wkrótce po rozpoczęciu nauki w liceum, zainicjował powstanie klubu dyskusyjnego, którego spotkania prowadził. To tam nawiązał pierwsze kontakty polityczne.

 Jego praca maturalna, w której, na kanwie dzisiejszej sytuacji politycznej, interpretował „Pana Tadeusza”, opublikowana została na pierwszej stronie „Gazety Wyborczej”.

 Zaraz potem rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim, jako kierunek wybierając socjologię. Będąc na pierwszym roku, napisał swoją pierwszą książkę, „Czy Bóg istnieje?”, w której podał jednoznaczne odpowiedzi, na pytania, które dręczyły ludzkość od zarania dziejów. Jego pozycja rosła.


 Mimo wielu propozycji, wybrał stosunkowo skromną posadę asystenta poseł Cegielskiej. Dwa lata później wstąpił do swojej pierwszej partii, Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, wybór tłumacząc intuicją.

 W stronnictwie wyróżniał się, na tle innych członków, świeżością spojrzenia na politykę. Nie widział w niej - tak jak oni - niejasnej struktury wielu partii o niewyrazistych poglądach. Proponował doprowadzenie do polaryzacji sceny politycznej, tak by bój toczył się między partiami najsilniejszymi. By do tego doprowadzić, konieczne było określenie wyrazistego podziału ról między nimi.


 Ukończył studia z bardzo dobrym wynikiem. Mimo próśb wielu wykładowców, postanowił nie kontynuować studiów i skupić się na działalności politycznej. Zbiegło się to w czasie z propozycją od Donalda Tuska, by przystąpił do Platformy Obywatelskiej.Postawił Tuskowi warunek, którym miało być odsunięcie Macieja Płażyńskiego. Partia, którą miał współtworzyć, powinna mieć tylko jednego przywódce.


 Nie będąc posłem platformy, zorganizował jej zaplecze intelektualne. W ciągu kilku dni opracował program „3 x 15”. Wyciekł on do prasy i szybko stał się na tyle popularny, że Szczerba postanowił zebrać podpisy ludzi w formie wniosków o referendum. Do akcji zmobilizował partyjną młodzieżówkę. Zebrano wówczas sześć milion głosów.


 Popularność Szczerby zaczęła doskwierać Donaldowi Tuskowi, który widział w niej zagrożenie dla swojego przywództwa. Aby obniżyć notowania Szczerby w partii, Tusk posłużył się Janem Marią Rokitą.

 Szczerba zachował się lojalnie i nie wystąpił z partii, chociaż propozycję miejsca w zarządzie Prawa i Sprawiedliwości, złożył mu osobiście Jarosław Kaczyński.


 Wybory, najpierw prezydenckie, a później parlamentarne. Na pierwszym, po przegranych wyborach, spotkaniu partyjnym, Donald Tusk złożył samokrytykę i wniósł specjalną uchwałę z przeprosinami dla Michała Szczerby. W swoim wystąpieniu, Szczerba zaproponował koncepcję tzw. opozycji ekstremalnej.


 Kiedy Donald Tusk i platforma realizowała jego pomysły, poseł Szczerba usunął się w cień. Przyjęta taktyka sprawdzała się i tylko kwestią czasu było, kiedy rząd poda się do dymisji.

 Poseł opracowywał całościową strategię działania organizacji po wyborach. Przewidując wyniki poszczególnych partii, określił środowisko polityczne, w którym poruszać się będzie platforma. Wyznaczył procedury postępowania nie tylko wobec innych uczestników życia politycznego, ale także wytyczne, co do postępowania wobec konkretnych posłów. Wyznaczył rolę mediów, których zadaniem było atakowaniem opozycji, a nie rządu, jak było to do tej pory. By podkreślić świeckość państwa, do napisanego przez siebie expose przyszłego premiera, wpisał zdanie: „od tej pory nie będziemy kłaniać się biskupom.”


 Tak, jak przewidział, platforma z łatwością wygrała wybory. Ku wielkiemu zdziwieniu, Michał Szczerba odmówił wejścia do rządu Donalda Tuska. Na specjalnie zwołanej konferencji, w imieniu posła, głos zabrał premier, który powiedział, że to skutek wrodzonej pokory. Powtórzył również za Szczerbą, iż „Polaków interesuje teraz, czy mają ciepłą wodę w kranie”.


 Kiedy świat ogarnął kryzys finansowy, poseł Szczerba pierwszy zauważył, że polska gospodarka nie zwalnia, mimo zerowej ingerencji rządu w ten obszar. Nazwał ten fenomen „zieloną wyspą” i przedstawił premierowi.


 Katastrofa smoleńska wywołała szok, zarówno w otoczeniu Donalda Tuska, jak i w nim samym. Nikt nie miał pojęcia, jak się zachować i co zrobić.

 Jedynie Michał Szczerba nie stracił zimnej krwi i to on przejął dowodzenie w tych trudnych chwilach. W przypadku śmierci prezydenta, jego obowiązki przejmuje Marszałek Sejmu. Pierwszą decyzją Szczerby było ściągnięcie Marszałka Bronisława Komorowskiego z Budy Ruskiej. Poseł przygotował krótkie oświadczenie. Zostało ono wyemitowane, tuż po otrzymaniu potwierdzenia z TVN o śmierci prezydenta Kaczyńskiego.

 Donaldowi Tuskowi, który udawał się na miejsce tragedii, poseł nakazał przekazanie śledztwa rosjanom, tak by to na nich spadły konsekwencje za ewentualne niedociągnięcia. Minister zdrowia otrzymała polecenie, by udała się do Smoleńska, gdzie zabezpieczać miała teren katastrofy.


 Kampania prezydencka zaczęła się niespodziewanie i przebiegała w cieniu tragedii. Szczerba był jednocześnie szefem sztabu wyborczego i pracownikiem kancelarii, do której dołączył na osobiste życzenie pełniącego obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego.

 Wynik wyborów potwierdziły słuszność tej decyzji. Michał Szczerba został członkiem ekipy nowego prezydenta. Był odpowiedzialny za jego wizerunek i ogólny odbiór.

 Odrzucił schemat, od zawsze pokutujący wśród ekspertów od wizerunku, jakoby polityk powinien wzbudzać powszechne zaufanie, a jego wypowiedzi zawierać skład i sens. Bronisław Komorowski, prezydent, miał być sobą. Tam, gdzie inni politycy przemawiają, Komorowski miał mówić. Krótkie mowy Szczerba wymyślał i spisywał na kartkach formatu a-pięć. Prezydent wygłaszał je później tak, że wszyscy myśleli, że mówi spontanicznie.

 Na spotkaniu z marynarzami z Gdyni, prezydent zaprezentował próbkę poczucia humoru Michała Szczerby, kiedy opisywał urodę dunek-kaszalotek.

 Poważna z kolei, była metafora, którą zawarł prezydent Komorowski w rozmowie z Barrackiem Obamą, a dotyczyła  ona bezpieczeństwa ogniska domowego. I kobiet.



 Po tym incydencie nastąpiło ochłodzenie na linii prezydent Komorowski – Michał Szczerba. Prezydent obwiniał doradcę o nieudane rozmowy z Obamą, Miał pretensje, iż Szczerba nie uczestniczył w wizycie i że podsuwa mu metafory, których on, prezydent, nie rozumie.

 I tym razem Michał Szczerba zachował się godnie. Nie opuścił pałacu, ale odsunął się w swoich obowiązkach na dalszy plan. Postanowił, że z końcem kadencji wycofa się z polityki.


 Bez jego pomocy, Komorowski poległ w wyborach, przegrywając z małoznanym Andrzejem Dudą. Tak, jak obiecał, w wieku zaledwie trzydziestu ośmiu lat, Michał Szczerba udał się na polityczną emeryturę.


 Na tydzień przed wyborami parlamentarnymi, Platforma Obywatelska, przegrywała w sondażach. Na nic zdały się podróże w pendolino i zapewnienia premier Kopacz, że jej akurat nie nagrano.

Desperacko starając się odwrócić sytuację, pani premier zwróciła się o pomoc do Michała Szczerby, który zgodził się pod warunkiem, iż jego wpływowi i ocenie będą podlegały wszystkie działania nowego rządu.


 Było jednak zbyt późno, by odwrócić niekorzystny trend. Informacja o powrocie Szczerby nie przebiła się do mediów i platforma przegrała wybory.

 

 Sytuacja wyglądała poważnie. Prawo i Sprawiedliwość zwyciężyło z przewagą dającą możliwość tworzenia samodzielnego rządu, Platforma Obywatelska schodziła do opozycji.

 W partii doszło do powyborczych rozliczeń. Ewa Kopacz zrzekła się funkcji przewodniczącej. Posłowie i członkowie przez aklamację przyjęli kandydaturę Michała Szczerby na nowego szefa ugrupowania. Sam zainteresowany odmówił, zawiedzionych przekonując zapewnieniem, że wie, co zrobić, by powrócić do władzy i to niedługo. Na przywódcę namaścił Grzegorza Schetynę.


 Gdy Schetyna zajął się porządkami w partii, poseł Szczerba poświęcił czas na napisanie nowej książki, która zamieniała pojęcie „opozycji ekstremalnej” na „opozycję totalną”, przy czym ta druga miała być jeszcze bardziej ekstremalna. Zupełnie nowym pomysłem była koncepcja „partyzantki parlamentarnej” - szeregu następujących po sobie zdarzeń, które doprowadzą do dymisji rządu. W swojej najbardziej skrajnej wersji, scenariusz zakładał okupację, przez posłów opozycji, mównicy sejmowej, a jeżeli to by nie poskutkowało, całego gmachu parlamentu.

 Książka nosiła tytuł „Walka” i spotkała się z chłodnym przyjęciem. Autora krytykowano za kreślenie nierealnych scenariuszy, a samą książkę określono mianem political fiction.



 

 Kiedy szesnastego grudnia, poseł Michał Szczerba kładł na mównicy kartkę papieru z reklamą hasztagu, nikt nie wiedział, że za chwilę zrealizuje się opisany w „Walce” scenariusz. Nikt, prócz posła Szczerby.

 Moment, gdy składał palce w symbolicznym geście, sprawił, iż polska historia zatoczyła koło. Ale to już inna historia.

WYWRÓCIĆ ŚWIAT DO GÓRY NOGAMI I OPISAĆ EFEKT

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka